Optymalizacja życia jako remedium na smuteczek

Jakiś czas temu, w moim życiu miał miejsce swojego rodzaju przełomowy moment. Obudziłem się jak zawsze. Nic nie zapowiadało tego, że ten dzień będzie wyjątkowy. Jak się również okazało, były to dwadzieścia cztery godziny jak każde inne. Jednak tylko z perspektywy przeszłego mnie, ponieważ teraźniejszy ja interpretuje wspomniane wydarzenie inaczej - od tamtej chwili mogłem pozwolić sobie na zwracanie się do siebie per web developer.
Okazuje się, że obranie kariery programisty wiąże się również z dodatkowymi benefitami. Oszalałem na punkcie optymalizacji. Dni mijały mi na usprawnianiu serwisów i aplikacji dla mojego pracodawcy, podczas gdy wieczory poświęcałem na poprawę systemów kierujących moim życiem. Kilka niewygodnych pytań poprzedzających burzę mózgow, i volia! Miałem krótką instrukcję obsługi Michała Kotowskiego. Myślę że przeżywałem podobną ekstazę, co Mojżesz spisujący przykazania na górze Synaj. W końcu miałem z czym pracować. Żegnaj, lenistwo. Ciao, rozczarowanie. Podły nastrój? Gościu, przecież ja mam poradnik do samego siebie - co Ty tu jeszcze robisz? Witaj, dyscyplino. Wierzę że nawiążemy owocną współpracę!
Oczywiście kilka śmiesznych odpowiedzi wcale nie sprawiło, że moje życie zrobiło obrót o 180 stopni. Mój dialog nawet nie był do końca szczery. Nie potrafiłem się do końca uzewnętrznić, wstydząc się moich motywów. Jednak ta krótka refleksja na temat siebie, stworzyła fundamenty pod mój rozwój osobisty. Bardzo lubię analogię, w której człowiek jest sternikiem, kołyszącym się na łajbie wśród fal oceanu. Niektórzy ludzie nigdy nie chwytają za ster. Z różnych pobudek. Jedna grupa z pewnością lubi komfort swojego kawałka bezkresnych wód. Jeszcze inna pozwala swobodnie nieść się falom. Niektórym przypadł rewir z niesprzyjającą pogodą, i lwią część swojego czasu poświęcają na walkę ze sztormem. Ja w tamtej chwili poczułem, że jestem gotowy złapać wiatr w żagle. Nie wiedziałem jeszcze, jaki jest cel mojej podróży - szczerze mówiąc, wciąż go szukam. Jednak poznałem już kierunek. To, gdzie płynę, na dłuższą metę nie jest istotne. Najważniejsze, to cieszyć się każdą chwilą tej wyjątkowej podróży.
Słowem podsumowania, zawsze chciałem napisać poradnik na temat tego, jak żyć. A raczej, jak ułatwić sobie egzystencję. Mam nadzieję, że moje doświadczenie w optymalizowaniu codziennego życia komuś pomoże. Liczę również, że w międzyczasie uda mi się poznać moją naturę jeszcze lepiej. Nadal nie znalazłem odpowiedzi na niektóre z zadanych sobie pytań. Kluczę i robię uniki, ilekroć zabieram się za głębszą retrospekcję. Warto jednak zaznaczyć, że z biegiem czasu puzzle same wpadają na swoje miejsce. Mając już obrany kurs, sternikowi nie pozostało nic innego, jak rozsiąść się wygodnie w fotelu.
Powyższy tekst jest swojego rodzaju wprowadzeniem do serii skromnych publikacji o samorealizacji, które zamierzam tutaj wrzucać. Nie spodziewam się że będę regularny w moim postanowieniu, ale mocniutko trzymam za siebie kciuki.